Iwan Jackin

Iwan Jackin

„Ojciec jest najbliższym mi człowiekiem, jest dla mnie wszystkim. Zawsze mogłam się go poradzić, porozmawiać z nim o wszystkim. Choć mieszkam we Lwowie, a tata na Krymie, rozmawialiśmy z nim codziennie. Teraz tego nie mam” — opowiada Kateryna Jackina, córka krymskiego więźnia politycznego Iwana Jackina. “Mieliśmy mocną więź.

16 października 2019 roku, kiedy go zatrzymali, poczułam to. Obudziłam się wśród nocy i zrozumiałam — coś się stało”. 16 października 2019 roku rosyjskie służby specjalne zatrzymały Iwana Jackina na okupowanym Krymie. Tego samego dnia sąd w Symferopolu zastosował wobec niego środek zapobiegawczy — tymczasowe aresztowanie, prztransportowano go do Moskwy do aresztu śledczego w Moskwie przetrzymywano za kratami ukraińskiego więźnia jeszcze w przeciągu dwóch miesięcy — do 16 sierpnia. Iwana Jackina oskarżają o przekazywanie na Ukrainę informacji zawierających tajemnice państwowe Federacji Rosyjskiej (art. 275 Kodeksu Karnego FR). Szczegółów sprawy nie ujawniono, jest utajniona. Iwanowi Jackinowi grozi do 20 lat pozbawienia wolności. Nie przyznaje się do winy.

„Zatrzymali go rano, a już po obiedzie był sąd i wieczorem wysłano go do „Lefortowa”. Przez całe dwa miesiące nie wiedzieliśmy, gdzie on jest i co mu jest. Żona ojca pisała do kierownictwa FSB, ale w ciągu dwóch miesięcy nie otrzymywaliśmy żadnej odpowiedzi. Potem dowiedzieliśmy się, że jest w „Lefortowie” — opowiada córka więźnia politycznego. Iwan Jackin pochodzi ze wsi Wojskowe Pierwomajskiego rejonu Autonomicznej Republiki Krymu. Ma wykształcenie prawnicze, przez ostatnie kilka lat pracował jako robotnik, wielodzietny ojciec. Najmłodsze dziecko urodziło się już po areszcie Jackina.

Kateryna Jackina opowiada, że ojca nie torturowano fizycznie, natomiast poddawano go presji psychologicznej. Poza tym, Iwan Jackin ma choroby przewlekłe i potrzebuje specjalnej opieki medycznej, której w oddziale aresztu śledczego po prostu nie ma.

„Ojciec ma choroby przewlekłe, zwłaszcza zakrzepowe zapalenie żył. Nie może przebywać w takich warunkach. On co pół roku leczył się w szpitalu, miał specjalne zabiegi. Teraz to jest niemożliwe. Musiał mieć zabieg operacyjny, ale zatrzymano go i nie trafił na niego. Adwokat twierdzi, że ojciec jest w stanie średnim. To wszystko, co wiem” — mówi Kateryna.

Adwokat Mykoła Połozow mówi, że mimo informacji o chorujących na COVID-19 w areszcie śledczym w „Lefortowie” nie wdrożono specjalnych środków dla ochrony przed koronawirusem. Więźniom wydają jedną maseczkę ochronną dziennie, raz w tygodniu myją cele z chlorem.