Aleksander Szumkow urodził się 19 września 1989 roku, mieszkał w Chersoniu. Od kiedy miał 17 lat był aktywnym uczestnikiem organizacji społecznej „Spółka Ukraińskiej Młodzieży w Ukrainie” w obwodzie chersońskim, popularyzował język ukraiński, prowadził wykłady z historii Ukrainy i organizował wystawy na temat historii i wiedzy o państwie.
Podczas i po Rewolucji Godności Aleksander Szumkow był uczestnikiem „Prawego Sektora” i chronił ówczesnego lidera organizacji Dmytra Jarosza. Po tym poszedł służyć do Sił Zbrojnych Ukrainy.
17 sierpnia 2017 roku nie wrócił po służbie do domu. Krewni nie wiedzieli, co mu jest, i, gdzie on jest. Tylko 29 września 2017 roku znaleźli go w rosyjskim areszcie śledczym. Matka więźnia otrzymała list od Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej w którym było napisane, że jej syn jest podejrzewany o “udział w organizacjach ekstremistycznych”
W sądzie obrona przedstawiła szczegółową wersję zatrzymania Aleksandra przez FSB. Według tej wersji Aleksander jako przesłuchujący prokuratury wojskowej Ukrainy jechał na spotkanie z informatorem, który powinien był podać mu informacje o dostawcach substancji narkotycznych z terenów samozwańczych DRL/ŁRL do obwodów odeskiego i dniepropetrowskiego w Ukrainie. Blisko granicy rosyjsko-ukraińskiej, na miejscu spotkania z informatorem samochód zaatakowano. Aleksander był unieruchomiony przez uderzenie paralizatora i w stanie nieprzytomnym został wywieziony do FR.
W grudniu 2018 roku rosyjski sąd skazał Aleksandra Szumkowa na czteyr lata kolonii karnej. Obecnie odbywa karę w kolonii №4 w mieście Torżok, które znajduje się w obwodzie twerskim. Ludmiła Szumkowa opowiada, że w więzieniu rosyjscy funkcjonariusze katowali Aleksandra i grozili mu, że go załatwią.
Kiedy Aleksandra przekazano do FSB zaczęło się nieustanne przesłuchanie. Przez kilka dób nie pozwalali mu spać, jeść i pić” – opowiada Ludmiła Szumkowa. „Saszka kilka razy ogłaszał głodówkę. Kiedy przywieźli go do aresztu śledczego w mieście Twer, to zaczęli używać siły fizycznej, bili go po plecach i nogach zwiniętym gumowym ręcznikiem”.
Od przybycia do kolonii №4 w mieście Torżok, opowiada Ludmiła, jej bratanek ciągle cierpi, jest poddawany presji psychologicznej i moralnej. „Przyjeżdżali do kolonii funkcjonariusze FSB, zmuszali go nieprawdziwie zeznawać przeciw innemu więźniowi politycznemu, mówili, że żywy z Rosji nie wyjedzie, że nie trafi do żadnych list na wymianę” – opowiada.
W więzieniu u Aleksandra zaczęły się silne bóle głowy i pleców, skurcze. Nie wiemy jakie leki mu podawali.