Walentyn Wyhiwski

Walentyn Wyhiwski

17 września 2014 roku Walentyn na jeden dzień wyjechał na Krym. Jak później dowiedziała się rodzina Walentyna, on miał spotkać się tam ze znajomą potrzebującą pomocy finansowej na leczenia dziadka. Walentyn jechał przekazać jej pieniądze. Następnego dnia już nie było żadnego kontaktu z Walentynem.

„On po prostu zaginął. Co? Gdzie? Dokąd? Mamy informacje, że było to specjalnie sfingowane, żeby aresztować Walentyna” – mówi ojciec więźnia politycznego.

Najpierw oskarżano go o „szpiegostwo gospodarcze”, a potem zmieniono oskarżenie na „szpiegostwo”. Sprawa była całkowicie sfingowana.
W grudniu 2015 roku Moskiewski Sąd Obwodowy wydał wyrok – 11 lat kolonii o zaostrzonym rygorze. Walentyna oskarżono o „gospodarcze i wojskowe szpiegostwo w swerze lotniczej i kosmicznej Rosji”.

„On opowiadał, jak przewozili go z Symferopolu do Moskwy. W samolocie bili go funkcjonariusze FSB. Dwaj bili, potem zmieniali się, inni dwaj bili” – opowiada jego ojciec.

Petro Wyhiwski mówi, że w więzieniu pogorszył się stan zdrowia syna: pojawiły się problemy z zębami, wzrokiem, nogami.
Walentyn Wyhiwski jest w listach na wymianę. „Ale rezultat jest taki, że wymiana była rok temu, a Walentyn nie trafił do tych list i do domu jeszcze nie wrócił” – mówi Petro Wyhiwski.

„Nikt nie może wiedzieć, kiedy dziecko może znaleźć się w sytuacji, w której znalazły się nasze dzieci. Obywatele, których to nie dotknęło muszą coś robić, żeby tego w ogóle nigdy się nie stało z ich dziećmi. To, podpisanie petycji, udział w akcjach itp. Ten, kto chce bronić swoich dzieci, musi pomóc bronić naszych. Wyłącznie w taki sposób można chronić siebie i swoich krewnych” – opowiada Petro Wyhiwski.